tak do jesieni
na wietrznej łące
zielonym bezmiarem traw
rozedrgany horyzont
unosi mgłą
co się plącze wokół guzików
rozpiętego latawca koszuli
białą nitką
kraciasty ptak
w godowym tańcu o świcie
tokuje pod zaspanym jeszcze
słońcem
szczyptą ciepłego dotyku
warg nabrzmiałych
końca lata
jesiennie
popłynę pofrunę polecę
przez te chmury
by się rozpłynąć błękitem
Komentarze (1)
To bardzo ładny wiersz pisany przez wrażliwą duszę.
Dziwię się, że tak mało ma głosów.