Tak mi się wyrywa
Czasami tak mi się wyrywa,
Że nawet nie wiem skąd wychodzi.
I nawet więcej, skąd wypływa,
Szkoda, że tylko bardzo szkodzi.
Mam chyba jakieś powołanie,
Albo natury zew z oddali.
Lecz odpowiadać muszę za nie,
By też się ludzie mnie nie bali.
Czasami tak mi się wyrywa,
A potem mija okamgnieniem.
To taka dziwnie prosta krzywa,
Szkoda, że tylko śle cierpienie.
Potem się kajam za swe słowa,
Które są jawną zła odnogą.
Potem ze wstydu głowę chowam,
Bo wstyd jest dla mnie częścią drogą.
Czasami tak mi się wyrywa,
I na tym koniec – obiecuję.
Po co ma ze mnie coś wypływać,
Ja tego już nie potrzebuję…
Komentarze (4)
To naturalne, niemalże się każdemu wyrywa.
refleksja często przychodzi po niewczasie
staram się tego unikać
pozdrawiam
Dobra refleksja, Grand-cie.
W Twoim nurcie. Pozdrowienia :)
Warto ważyć słowa, one też potrafią zabić. Pozdrawiam.