Tak trochę bez sensu
Raz Przyjaźń z Miłością
na pogawędkę się wybrała.
"Jam najlepsza, jam mistrzyni świata.
Ty nudna, szara, choć może i trwała,
ja - kolorowa, barwna, namiętna...",
przechwala się Miłostka.
"Ja zaś", rzecze Przyjaźń,
"Może i nudna, może i szara,
ale za to trwała i wytrwała.
Przeze mnie nikt nie płacze
nocą w poduszkę,
bo wtedy ja w czyjeś postaci
zakradam się duszkiem,
by pocieszyć, ukoić,
wspólnie łzy uronić.
A Ty? Przylecisz, dasz posmakować,
potem lecisz dalej, zapominając,
że ktoś z głodu umiera.
Może i dajesz radość, nie przeczę.
Ale po urnach wylanych łez
nie sposób w to uwierzyć!"
Miłość z oburzenia
aż się zatchnęła.
"To namiętność i miłość
dają ludziom szczęście!
Znasz Ty smak pocałunku,
wyczekiwanie, kochanie?"
Przyjaźń wcale się nie przejęła.
"A znasz Ty łkanie po blady świt,
kiedy Ukochany nie przyszedł znów?
Ja nie znam namiętności ni żaru,
ale spokojną pewność,
która koi wszystko,
bez bólu, tęsknoty.
A co Ty?"
I tak się spierały chwilę długą,
nie dogadały się,
skłócone ruszyły
w dalszą drogę.
A kto miał rację?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.