A tak wierzyłem w przeznaczenie
Ktoś mnie opętał swoim szałem,
nie taki temat planowałem.
Nie taki zamiar gdzieś kiełkował,
nie chciała tego moja głowa.
Jak mogłem podać niecne czyny,
dla własnej, czyli mojej winy.
Oskarżać siebie gestem trwogi,
kiedy mi życia temat drogi.
Ktoś mnie do klątwy przysposobił,
a jeszcze słowem brzydkim dobił.
I grób wykopał ku pamięci,
by temat więcej mnie nie kręcił.
Rozwiązać sprawy te musiałem,
chociaż nad grobem prawie stałem.
Wiem, kto jest winien głupiej sprawy,
człowiek zazwyczaj mi łaskawy.
Ten który, dla mnie jest jak bratem,
który połamie każdą kratę.
Zerwie kajdany w stal utkane,
bo był mi bardziej niż baranek.
Teraz mi łzy zalały oczy,
nie mogę drogą własną kroczyć.
A tak wierzyłem w przeznaczenie,
dzisiaj już wiarę swoja zmienię...
Komentarze (5)
Nie można tak żonglować wiarą. Wiara to coś ekstra, a
nie kółko do podrzucania. Ale ty masz super zdolność
do komplikowania. Kaki komplikator gigant. No ale
niech Ci będzie. Gaj temu wiarołomcy po pysku może
wróci na właściwe tory. Pozdrawiam Tadziu z plusem:)))
Przykro mi. Ktoś złamał zaufanie i przyjaźń. To boli!
nic tak nie boli jak zawiedziona przyjaźń.
Taka przyjaźń zawiedziona sprawia, że wiara w
człowieku kona... Pozdrawiam.
True Story, Bro :(