Taką Ciebie widzą moje oczy
To było niecodzienne ? było słonce ? niebo
, obok inni jak każdego dnia
Zobaczyłem, oniemiałem ? ona to , ona , czy
mnie się tylko zda
W snach widywałem tą twarz , ten uśmiech,
te z gracją wdzięki
Przecieram oczy, przyszłaś, jesteś , Boże
Tobie ,dzięki, dzięki
Stałaś samotna , z tylu ściana lasu ,
ubrana w sukience z kwiatów
Stałaś jak biały posąg, ja w wpatrzony w
Ciebie nie wierzyłem oczom
Tak to ty , wyśniona , wymarzona, w koło
piękno, bzy zakryły niebo
Tylko ciebie widzę, tylko w ciebie patrzę ,
i nic innego
Stoisz i mnie wyczekujesz , podchodzę z
rękoma ciepłymi ku Tobie
Uśmiechem wabisz , gestem oczu flirtujesz
,jam cały w ukropie
Już stoję obok patrzę na Ciebie , kształt
rąk delikatny , pierś kształtna
Wysoka , nogi do nieba , biodra kształtem
piękna rysowane ? cudna
Spoglądam w oczy , one barwą się mienią,
jasne latem ?ciemne jesienią
Przedstawiam siebie , jako ten co w snach
marzenia szukał i wielkim gestem
Cichutko szeptem wypowiadasz swe imię , jam
Maria, Maria jestem, jestem
Ten szept, to perły rozsypane na mej dłoni,
dotykam ich ustami, me serce dzwoni
Powtarzasz swe imię bym zapamiętał je na
zawsze , na stale, na trwale
Masz glos jedwabisty , śmiech perlisty,
lubisz się śmiać to objaw oczywisty
Nie skarżysz się , uśmiechasz , dziś masz
ku temu powód , mnie poznałaś to dowód
Ze w marzeniach piękno widzimy i ku niemu
uciekamy , w tęsknocie zmierzamy
Ze sny mogą się spełniać nie całkiem , po
kawałku , krok po kroczku
Gestem dłoni, delikatnie pokazujesz
ścieżkę byśmy nią na spacer poszli
Zaczynasz swą opowieść, o swym życiu, gdzie
radość, smutek i troski
Opowiadasz o swych dzieciach ,wnuczku i
pięknej pracy w białym fartuchu
Praca ,drugi dom ,do pracy idąc, mali
pacjenci wyczekują w oknach za szybą
Snujesz dalej swą opowieść z życia swego i
najbliższych wzięte
Lubię dalekie spacery , ciszę , dziś
samotne, i to dla mnie, nie jest piękne
Lubię bałwany lepić zimą, latem tarzać się
w swym przydomowym ogrodzie
Lubię książki, ludzi na ulicy małe dzieci
i wszystko co z poezja poczęte
Lubię , śmiech od uch do ucha, kocham
życie, często sama skrycie ,
Pragnę brać z życie wiele, wiele ,na co
dzień i na niedzielę
Pragnę mieć obok siebie miłego, wesołego
towarzysza niedoli
Co to w życiu pomoże , miłosnym słowem
przytuli, do snu utuli
Pragnienia moje , przed tobą miły
spacerowiczu opowiadam sercem
Tyś mi wyznał miłość , w snach twych
błądząca
Rzekłeś mi, żem nadobna podobam się Tobie
,żem kusząca
Zostańmy razem , chociaż na chwile, na rok
, a może dłużej
Autor:slonzok knipser
Bolesław Zaja
Komentarze (5)
Pięknie..
pozdrawiam
Panie Bolku! no przecież żartowałam tylko!
to przecież Pana wiersz, nie mój++++++
Pozdrawiam:)
Basiu to imię pasowało mi do wiersza mogła być nap
Zuzanna, Helena, zbieg okoliczności;
Dziękuje za wizytę
Więc pamiętaj to imię na zawsze-Maria!
Maria! Bolesławie:)
Pani co pracuje w białym fartuchu! całe szczęście, że
nie w mundurze:)
Pozdrawiam:)
Widzę, że twoje oczy w głęboki i gęsty sposób
postrzegają.