Taka mała uliczka
Dziewczynie, może jeszcze nieznanej
Taka mała uliczka
– mam ją całą na dłoni:
tutaj smukła wieżyczka,
tam niewielki balkonik.
Na tej małej uliczce
domki jak malowane
– widok po prostu śliczny,
choć z zewnątrz odrapane.
Tynki-staruszki skruszałe
przybrały się w pelargonie,
a w okien szybki małe
wietrzyk cichutko dzwoni.
Te okna, hen na poddaszu,
tak nagie bez firanek,
czekają lepszych czasów
i wróbli zakochanych.
Na gzymsie kot czeka aż zmierzchnie,
leniwie ogonem machając,
a kwiaciarenka niespiesznie
z uśmiechem kwiaty sprzedaje.
Niekiedy zadumany
przechodzień, co dłużej przystanie,
w latarnię zaczarowany
być może niespodziewanie,
by później nocą ciemną,
jak gdyby od niechcenia,
przystroić uliczkę senną
w urocze światłocienie.
Chodźmy więc, to niedaleko
– uliczka wszak taka malutka,
po bruku nierównym nieco
do kawiarenki „Pod Nutką”.
Tam, przy malutkiej kawie
odnajdą się nasze spojrzenia
i może wyśnimy na jawie
to, czego jeszcze nie ma.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.