Taki koszmar
Zgładziłem sam siebie
Podpisałem nakaz
Rozdeptałem niczym
Wstrętnego robaka
Zawaliłem wyjście
Czaszkami mych wrogów
I do wszystkich diabłów
Posłałem ich bogów
Podpaliłem mosty
Wszystkie bez wyjątku
Utopiłem resztki
Zdrowego rozsądku
I zatarłem ślady
Miłości istnienia
Pozwoliłem zdechnąć
Jej dla odkupienia
Nad nicości żniwem
Teraz dumnie stoję
A co jest najgorsze
Wcale się nie boję
autor
merc
Dodano: 2019-10-16 17:44:27
Ten wiersz przeczytano 767 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
Ciekawie, życiowo.
Pozdrawiam :)
oryginalnie i niebanalnie
Bardzo życiowy tak trzymać.
odważnie
Zero skruchy za spalone mosty i bez niesienia pomocy
umierającej miłości...pozdrawiam.
Czyżby to była refleksja życiowa ? Dobrze ,że nie ma
strachu.Pozdrawiam autora +