Takie sobie limeryki 54
Dyrygent nad Bałutką (dopływ Łódki),
wyznaczał orkiestrze klucze i nutki.
Orkiestra go nie słuchała,
tylko wciąż grała jak chciała.
Batutę miał długą, sam był za krótki.
Koziołek Matołek w Pacanowie
walił wciąż kozy pałą po głowie.
Aż raz tak się zamierzył,
że sam siebie uderzył.
Wyszeptał tylko:,,ktoś był w zmowie,,
W przychodni na wizycie pod Zbarażem,
tak użalał się pacjent przed lekarzem :
wciąż gadam o ten tego ten,
nawet o tym krzyczę przez sen.
Zdaniem żony był on strasznym
nudziarzem.
Komentarze (10)
:)
Genialne, a jakże :)
Niech ten cykl będzie nieśmiertelny i nie kończący
się, pozdrawiam :)
Dobre.
A to świetne
Koziołek najlepszy
Pozdrawiam z usmiechem Maćku :)
Pewien snob dość bogaty z Krakowa
Bardzo pragnął na lwy zapolować.
Gdy skończyły się łowy
Znaleźli go bez głowy,
Bo trofea lew kolekcjonował.
nafikane koziołków, aż miło
być może pan dyrygent nadużywał wódki.
:):)
Koziołek, naj. Nie potrzeba Pacanowa :))
Miłego dnia,
super, cała trójeczka :-)
Lubię limeryki z tego co widzę jesteś w nich znawca
miłego:)