Takie sobie życie
Lśniący od wielu łez bruk chodnika…
Przez okna do mieszkań zaglądają blaski
płomieni śmietników
Na ulicy wyścigi czarnych wehikułów, a za
kierownicami
Jadący na stracenie życia ciemni rycerze w
skórach
Życie odmierzane czasem zapałki
przypalanego papierosa
Strzałem końca gry egzystencji jak w
rosyjskiej ruletce
Karty rozdane w pobliskim barze, pod zastaw
przyszłego losu
Wódka pozwala zapomnieć, butelka uśmierzyć
istnienie
Bieg po życie nieotrzymane w domowym
zaciszu
Dystanse pokonywane w olimpijskim czasie
Jedno radio, kolejny chleb na domowym
stole
Smak pierwszej szynki od wielu wielu lat
Pierwszy trzask zamykanej w żelazie krat
wolności
A potem to już drugi dom, czasem tylko
jedyny
To, co mogło być ważne, straciło sens
Taki mały rewanż za cichy płacz w kącie
Wycena życia, oszacowanie wartości w oka
mgnieniu
Za ile można kogoś pozbawić przyszłości?
Po to by zmienić swoją egzystencję i
tożsamość
W drodze prawa ewolucji i “uczciwego”
życia
Autorytet, kreowanie postawy, to za trudne
słowa
By pamiętać, nie przeoczyć czasu
odpowiedniego
Gdy ten czas minie, takie sobie życie
Odnajdzie nas, zabierając wolność,
chwytając za życie
Komentarze (2)
Z ciekawością przeczytałam.
Pozdrawiam :)
Ciekawe pytania, ciekawy wiersz
do przemyśleń...
Miłego wieczoru życzę.