tam
gdzie nie będzie żałosnych myśli,
woda dotknie naszych stóp,
a lekki powiew wiatru wznieci ciepło
nocnego czuwania trzymających się za
ręce.
gdzie szepnę dwa, może trzy słowa.
Ty - uśmiechniesz się uroczo, trzymając
posypując mnie piaskiem zmieszanym z
kamykami,
naszego zwykłego uczucia.
gdzie zawołają nas głosem opamiętania.
Ironicznie wbijemy wzrok w serce,
które flamastrem stworzyłem na ręce.
Pomyślisz: czy on wie czego ja chce?
gdzie ja odpowiem pocałunkiem.
Na miłość skazaną na ciemność,
jasnych namiętności naszych ciał.
Wtedy zrozumiesz że to chwila.
Komentarze (1)
Pomimo tematu lekko czyta sie ten wiersz...popraw
sobie w pierwszej strofce " powiew" a nie
"powiem"...fajne metafory...podoba mi się.