Tango dla ojczyzny
Czas – w pomrukach i gonitwach rybitw
głosem serca zaklina wyniosłe.
Księżyc gwiazdą przymierzył – i chybił –
a może ja – do snu nie dorosłem?
Noc na rękach ciąży jak sztanga
gdy ramiona bogów – rozpostarłeś.
Teatr lalek zaprasza do tanga –
czy znów ja – jeszcze nie umarłem?
Oto dzień malowanych w pył mostów;
Oto syn, który w walce nie klęka –
kiedy armia rzeźbiących krwią kostuch –
dzieci przynosi na rękach,
których do końca nie rozumiem,
których nikt z was – nie pojmie prędzej
zanim w splątanych rąk i tłumie
ujrzy gordyjski węzeł.
Bo wyuczeni dumnych matur
w świat przenikliwy kondukt leci,
lecz na co dziś takiemu światu
kąśliwe i samotne dzieci?
Bo wychowała nas ojczyzna
wśród bieli brzóz i w dzikich olchach,
a teraz sobie tylko drwi z nas
nasza prawdziwa matka polka.
Już ojciec umarł – mąż narodu,
duch snów dziecięcych – snów chimerą
straszy, że nowy idzie nam Exodus –
ciągnąc na rykszach głowy sierot.
Przecina sznur ulic – samochód,
wali się lampa z ladacznicą,
na jednej wielkiej beczce prochu
stoimy tuż pod szubienicą.
Tylko zapyta jeszcze anioł,
Któż z nas się dzisiaj szczerze przyzna,
Że krew by w walce przelał za nią –
By zdrową była nam ojczyzna?
Komentarze (8)
:)
Szczera prawda. Dwadzieścia lat oszustw i mamy taki
efekt.
Skłonił mnie do refleksji...
Dobry, piękny.
Podpisuję się pod komentarzem- emi. Pozdrawiam
właśnie, kto? smutna refleksja
Piękny wiersz i wiele w tym prawdy...miło pozdrawiam:)
Wg. mnie tutaj winno być ,, Ojczyzna i Matka Polka ,,.
Straszny pesymizm bije od Ciebie!
Może tak bardzo tragicznie nie jest w naszym kraju?.
Mam nadzieję, że małe światełko optymizmu tli się w
tym ciemnym tunelu.
Pozdrawiam, mimo wszystko optymistycznie.