Taniec św. Wita
balansuję na linie strachu
jak akrobatka w cyrku
pijana w sztok rytualna tancerka
huśtając się na szarfie do rytmu
piszę pożegnalny list
jak nieudolna siedmiolatka po śladzie
zza lustra na mój głupi popis
ktoś niewidzialny zerka
wsłuchuje się w spazmatyczny szloch
i mam go w wzgardzie
goreję jak smoliste łuczywo
do czegoś piekielnego skłania mnie
pokusa
staję się demonem i aniołem pospołu
na czarownicę nie mam już zadatków
wyrok straceńczy nie poszedł gładko
a polerowane lustro zbyt wiernie odbija
ten pląsawiczy taniec św. Wita
ten wibrujący danse macabre
coś uniemożliwiło śmierć i anielski byt
unieruchomiło mnie w tej dziwnej męce
roztrzaskał się wazon z porcelitu
obalił nieśmiertelności mit
zdjąłeś moją woskową maskę pośmiertną
schwytałeś strzaskaną głowę w ręce
chroniąc przed urazem
dziękuję
masz opiekuńczość w darze
Komentarze (5)
Ciekawy tekst, podoba sie
Dobranoc
Ciekawy wiersz, pobudzający do refleksji:)
Podoba się:)
Ciekawy wiersz, dałaś popis wyobraźni. Popieram uwagę
Ani.
Dobry, sugestywny wiersz...
Wydaje mi się, że powinno być "mam go we wzgardzie"