Taniec ze śmiercią
I na nas przyjdzie czas.
O śmierci okropna kochanko
jesteś już moją wybranką
Gdy w szpitalnej leże sali
wszystko naraz mi się wali
Tylko w prosektorium sala
czeka na mnie jeszcze z dala
Jeszcze chwilkę, jeszcze raz
przed oczami życie mam.
Wszystkie złe i dobre chwile
lecą teraz jak motyle
I gdy przyjdzie na mnie czas
ruszę z tobą jeszcze raz
I głowę spokojną mam
i już nie jestem sam
Widzę babcie co na łące
zrywa kwiaty tam pachnące
widzę wujka, widzę tatę
co ze słomy utkał chatę
Już nie będę całkiem sam
już cię żegnam, pójdę tam
Żegnaj już o pani życia
Drogi mojej nadszedł kres
Jutro będę całkiem zdrowy
nic nie boli teraz mnie.
Artur
Komentarze (5)
to dobrze ze cie nic nie boli-pozdrawiam
ALE motyle to ,miała być taka metafora że takie lekkie
i kolorowe
IGUS dzięki za opinię krytyka jest najlepszym napędem
"jestem twoja wybranka" brzmi wlaciwiej, to nie my
wybieramy smierc, na odwrot/ od czwartego wersu
knocisz sprawe: powtorzenie sali, wali? tu juz tym na
sile/ najwiekszy problem tego wiersza to to ze rymy
rzadza trescia/ slabe skojarZenia/leca jak motyle- co
za oklepane wyrazenie - powiazane z chwile czyni to
wrecz patetyczne/ dalej juz sie czytac nie chce ...
z czarną damą nie jeden nocą tańczy a w dzień uśmiech
ma
widać nie jest taka zła
jak lubi tańczyć nocą
rzadko za dnia
albo odrazu zabiera
w słodkim śnie
nie patrząc na konsekwencje
to czasami daje Raj w:)