Tatowe furkanie
wiersz gwarowy
TATOWE FURKANIE
Idem w niedziele z kościoła na
Górce,
rano raniućko.
Śniega krapke nakurzyło, bioło wsędyj
bielućko
i śnieg śkli sie po śniegowyk ubocak ,
a mnie śklom sie gorkie świercki na
ocak...
Ocami dusy widzem jako
idem z soneckami w grape z tatom.
Symoskowo nie ta dzisiejso modno ,
ino ta nasa nad samom wodom
bliziućko, blisko. Po dródze na Symoskowej
jeździyły dzieci,
wsędyj muldy, ślizko.
Dobrze, ze tata trzymie mnie mocno za
ręke
bo buty mom ślizgie obute.
Hipce i skoce z radości
i śpiewo góralskom nute...
Nareście my wyśli ku świerckom,
wielgie były i wysokie ku niebu, duze...
Równały sie smreckom
co rosły wyzej w Gubałowej górze.
Sięgały wierśkami nieba co świeciyło
słoneckiem co cud,
nic więcej nom nie trza było ...
Idem du domu i patrzem jak na jakie
obrazy
i widzem, jako z tatom jade pore razy.
Nareście tata pedzioł jedź teroz sama,
juz wies jako,
widziało sie mi, ze sie ozpłakom.
Wsędyj telo wysoko, pedziałak,
bojem sie tato...
Dzieci starse patrzały na mnie ze
śmiechem,
ze sie bojem z telej górki zjechać...
A przecie to telo scęścio i telo
uciecha.
Tata wzion sonecki
i wartko pojechoł som dołu precki...
Na drodze go w góre ku niebu wybiyło,
lecioł se w powietrzu, nogami
wywijoł...
Ale coz, jesce do dziś działo
przyciąganie ziemi,
jesce go nik nie zepsuł rąckami swojemi.
Sonecki z tatom spadły i w sniegu sie
zapadły,
a tata jesce dalej do śniega sie
wywalył...
Reśte trza było siedzieć na ziemi,
bo stramki w soneckak diabli wzieni...
Widziałaś, pedzioł do mnie tata,
tak trza jeździć.
Trzymać sie od sonecek snurka.
Bo z bocio w zyciu ni ma nic,
a tak to se mozno choć pofurkać...Haj.
Komentarze (8)
Piekne wspomnienia. Uroczy wiersz. Pozdrawiam.
Dla mnie to prawdziwa frajda czytać wiersz taką
gwarą...nie wszystko dla mnie zrozumiałe lecz cieszę
się że mogę świetnie bawić się ...dziękuje i proszę o
więcej ...Pozdrawiam z uśmiechem:)
Cytać po góralsku to nie kozdy umnie... Jak sie fto
postaro na pewno zrozumnie!!! Jo syćko wiem!
Oj pofruwał sobie tata ślicznie, szkoda, ze sanki
zepsuł, ale dziecko po takim widowisku chyba
odważniejsze nie było... fajne takie dziecięce
wspomnienia:)))
Tata miał rację - nic z tego "bocio ni ma":))))
Przepięknie dzieciństwo wspominasz!
To były czasy..............
TAAK SAMA FRAJDA SAM NIEDAWNO Z CHRZEŚNIAKIEM NA
SANKACH BYŁEM:) SANKI RURA.. I W ŚNIEG NURA;)
Urocze westchnie do wspomnień dzieciństwa.
Też westchnąłem.