Tatuś ?!
Piątek wieczór. Niepewnie krążę po
pokoju.
Nie chcę, by noc rozpostarła swe czerne
skrzydła.
Wiem, co wtedy nastąpi.
To, co każdej nocy nieprzerwanie od kilku
lat.
Już przestałam liczyć.
Kroki.
Boże! Nie...
Czuję każdy swój mięsień.
Klamka się obniża.
Wstrzymuję oddech.
Boże dlaczego?!
Drzwi sie otwierają.
Boże ratuj!
"Tatusiu proszę cię nie..."
"Bądź grzeczną córką. Zrób tatusiowi
dobrze...Wiesz jak ciężko pracuje..."
Po minutach gonitwy myśli, łez i bólu
które zdają się być godzinami,
nastaje cisza przerywana ciężkim
sapaniem.
"Moja córeczka...Śpij dobrze maleńka..."
Koszmar się skończył. Do jutra. Wychodzi.
Idzie do mamy, śpiącej w pokoju obok.
Zostaję sama skulona na łóżku.
A wokół mnie ciemność.
Tylko Czarna Pani wie, co się dzieje.
Cisza.
Ta wszechobecna, dźwięcząca w uszach
cisza.
Boże...pomóż...jesteś tam?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.