Tchnienie
Nie wyobrazisz sobie mojej dumy jaka przeze mnie przepływa chłonąc Twoje słowa, sącze je niczym każde tchnienie unoszące się w otchłani codzienności...Jestem spragniona każdego zdania, słowa, gestu, najmniejszego znaku...A każde to tchnienie jest jak orgamistyczne przeżycie i chcem wiecej, wiecej...Choć troszkę, choć chwileczkę dotykaj mnie, mów do mnie, pozwól nacieszyć się swym obliczem.Nie każ mi tonąć w otchłani monotonii...Nie odzywasz się, czekam na pierwszą krople, niech opadnie, niech zmyje moje grzechy, niech uwolni mnie.Wtedy dojże Ciebie tam w oddali jak sączysz energie z tego największego, najstarszego drzewa życia. Oczekujesz na deszcz nadziei, na tą pierwszą kropelke, ale ona należeć bedzie do mnie!Pytasz dlaczego?To łza będzie w której będziesz Ty, delikatnie spłyniesz po mej twarzy, pozostawisz blizne po sobie.Jeden gest, ruch Twej dłoni wszystko zmieni. Policzek przy policzku, dłonie splecione w obieciu wtuleni zmywamy z siebie grzechy przeszłosci.Zapomnijmy, proszę...Bądź ze mną, bądź tu i teraz w strugach deszczu, cieszmy się tą spływającą na nas nadzieją.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.