Teatr światła
Dla Karoliny Z Polaniec
Teatr światła dwojga serc
w chłodnych gwiazd spojrzeń czar,
jesieni kolorowej pokłonić się,
u brzegu fontanny po horyzont
wołać swe imiona.
Myśli płyną a my zmieniamy słowa,
księżyc dźwięczy, stuka do Twoich drzwi.
Twoje okno znowu świeciło, szalona
ziemia
znowu kwitnie śniąc bezsenność.
Ciebie budzę na drodze leśnej polany
a obok Ciebie wokoło kasztany.
Odlecimy w horyzont w inny świat,
milcząc wpatrywałem się w ciszę
choć Twe włosy przygarniały czar,
nieskazitelność Twych ramion
odmładza mój sen.
Apryasz wojciech
Komentarze (9)
Jak na tego autora wyjatkowo malo niedorzecznosci.
Ciekawe tylko co sobie mysla panie obdarzane tymi
wierszami, codziennie inna. Dawniej dam nie wywlekalo
sie na swiatlo dzienne przy pomocy takich smialych
erotykow.
Piękny wiersz przepełniony romantyzmem:)
Zdecydowanie podoba mi się 1 zwrotka, potem już nieco
mniej. Fascynuje mnie gra świateł, światło samo w
sobie kiedy świeci rozproszone. Czy ta miłość też taka
fascynująca? Pewnie tak ...
zakochany , roztargniony tęsnotą i miłością twój
wiersz powleczony .
Niech " sen milosci" wiecznie trwa..uroczy
i wzruszajacy.
a więc niech ten sen trwa wiecznie, ładny romantyczny
wiersz....
Pięknie, zmysłowo i romantycznie.
Rozmarzniem napisany... ciepły pełen uczuć , i
śpiewny...uroczy jest Twój wiersz.
bardzo miło i refleksyjnie czyta sie ten wiersz...cóż
wiecej moge dodać podoba mi sie:)