W teatrze świata
Kupiłem stały karnet do teatru świata,
Mam miejsce tak wysoko, w honorowej
loży,
Widzę wszystko - scena, dekoracje,
aktorzy,
Czuję się wręcz nobliwie, jak
arystokrata.
Zaczęło się: Reżyser różne figle płata,
On kocha, ona go nie chce - on aż się
trwoży,
Ten umiera, tamta rodzi - wciąż coś się
tworzy,
Każdy dzień to dla kogoś zysk lub wielka
strata.
A ja tak siedzę i patrzę na to bez
słowa,
Podziwiam scenografię i stroje kobiece,
Jednak gdzieś w środku mnie tęsknota się
chowa.
Zamiast tu siedzieć chciałbym zapalić dwie
świece,
Zaprosić Cię, by zawiązała się rozmowa,
Ale nie jest mi dane, bym miał Cię w
opiece.
Komentarze (3)
Piękna refleksja, super jest obcować nie sztuką.
Jesienna refleksja smutkiem wionie
a życie pędzi, radością płonie.
jak to poeta- siedzi i patrzy na przelewające się
obrazy- ale to za mało na pełnię życia. Trzeba samemu
uczestniczyć w grze.