TELEWIZJA SYNAJ
W bocznej nawie betonowej klatki
Stoję ja – Zbawiciel jedyny z
wielu.
W cień wilgotny wysyłam migawki
Prawdy cierpkiej jak Ty przyjacielu.
Jestem jak miłość – nie szukam
poklasku
Bo kto oklaski Twe tutaj usłyszy.
Choć sam tu siedzisz zbawiony będziesz
Od życia przegranych bezradnej ciszy.
Wchłaniaj w swą nicość mój krwawy
dekalog
Co sukces Ci wróży z kosmicznej
otchłani.
Dziś dzielę się z wami nowym
przykazaniem
Byście się wzajemnie wymordowali.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.