Teodorek
Siedzi sobie Teodorek,
z tyłka leci mu odorek.
Gienia patrzy i się złości,
z chęcią mu połamie kości.
Idzie Zosia po dzwoneczku,
smród poczuła przy ganeczku.
Na to Jasiu mówi skromnie,
że coś wali tak ogromnie.
Na to Tomek przy ogródku,
zaczął blednąc pomalutku.
Wszyscy noski przytykają.
źródła smrodu wciąż nie znają.
Tylko mały Teodorek,
wciąż nie czuję ten odorek.
Pani okna otworzyła.
parę muszek tam wpuściła.
One szybko zrozumiały,
obok kogo latać miały.
Wtedy pani wnet dojrzała,
w czym leżała wina cała.
Raptem wzięła Teodorka,
do łazienki blisko worka.
żeby szybko zwinąć gacie,
przy odbiorze oddać tacie.
I umyła nieszczęśnika,
który jeszcze w gacie sika.
Komentarze (2)
Hahaha, świetny, po prostu świetny :P Pozdrawiam
cieplutko ;):)
Lubię czytać wiersze dla dzieci, a ten jest wyjątkowy
i zabawny:)