Terapia szokowa
Wleciało mi trochę gorących węgli za
koszulę, palącego się śmiechu żywym
ogniem.
Zfajczyła się resztka zielonych
liści,
Na tej wiszącej bmbce dawno już ucichły
kolędy gasnących kropli jarzącego się
smutku.
A wicher pełen złości,
powoli z prędkością nienawiści zechciał
mnie jaśnie oświecić zimnym strumieniem
wody.
A serce zamarło,
Gały wylazły z orbit,
A ja zgłupiałem i dalej pytam.
Co się stało?
I dalej gały wywalam.
Co się stało?
Lecę w przepaść.
Co się stało?
No właśnie.
Strasznie boli.
Komentarze (1)
wydarzenie to jednak zmieniło poglądy i dało
cierpienie Wiersz zapowiada,że zawsze trzeba się
liczyć z niespodzianką to jak nagłe zwątpienie,
rzeczywistość co nieraz przerasta
Dobry oddaje stan ducha Duży plus Pozdrawiam