Teraz cię pytam co mówiłaś
Co powiedziałaś nie słyszałem,
zajęty byłem pierdołami.
Które za ważne już uznałem,
a to co łączy nas bzdurami.
Słów wymawianych nawet szczerze,
unikać chciałem, tak wolałem.
Bo miałem w sobie złą cholerę,
i z nią przesadnie zbyt bratałem.
Brała złośnica w swoje dłonie,
gładziła czule i pieściła.
I tak muskała siwe skronie,
że chęć podstępna się ziściła.
Stała potęgą co w miłości,
wystarczy za oręża siłę
Mimo iż sama bez litości,
zamienia piękno w życie zgniłe.
Ja ślepnąc nic już nie widziałem,
zajęty byłem zgubnym losem.
Który za ważny tak uznałem,
że mnie uchroni przed zła ciosem.
Pierdoły były to przyznaję,
teraz świadomy jestem życia.
Czemu z człowiekiem tak się staje,
kiedy los daje coś z ukrycia.
Rozpoznać nie chce zaślepiony,
innym wyrazem pełnym treści.
I ginie wreszcie bo trafiony,
nie może ogrom mocy zmieścić.
Teraz cię pytam, co mówiłaś,
powtórz to jeszcze raz kochana.
Bo myśl do serca mi trafiła,
tam też zostanie zachowana.
Komentarze (2)
nie słuchaj cholery,lecz żony hetery(;
"Za późno o kilka lat, dostałam zaproszenie na bal..."
- tak też czasem bywa :(