Teraźniejszość
Wtedy.
Kuchnia skrzętnie wypelniona ogłosami
czajnika,
który oznajmia gotowość
do zeswatania kawy z wodą.
Drzwi niezamykające się,
co ostetacyjnym skrzypieniem dają znać,
że dość już odwiedzin.
Słów pełno obijających się o ściany - jedna
czwarta wypowiadana łamliwym,
pełnym nadziei pytaniem.
Ciepłem otulone myśli,
a spełnieniem czyny.
Dzień za krótki.
Wspomnienia w pudełko koszmarów schowane,
co otwiera się w ciemnościach nocy.
Lęki bojkotujące sny na jawie,
przytulające się boleśnie do ciała,
co pławią się we krwi ran
zadanych duszy.
Noc za dluga.
Teraz.
Całą dobę trwają noce.
Jak zapalić światło, gdy nawet pełnią
księżyc nie oświetla kontaktu?
Komentarze (10)
Teraźniejszość, ona jest piękna, więc niech trwa jak
najdłużej, pozdrawiam serdecznie :)
jeśli mamy w sobie wysublimowany lot do przodu
przetrwa bez światła
Wtedy naprawdę trudno o światło... Pozdrawiam
serdecznie +++
Wszechogarniający smutek.
Fajny ciekawy i ładny wiersz;)pozdrawiam cieplutko;)
Bardzo fajny wiersz :-)
Tekst ciekawy. Podobają mi się niektóre frazy :)
Wszystko brzmi, terkocze, słowem przeszkadza,
przecież to nic innego, jak tylko nasza władza.
Pozdrawiam Happy End, spojrzenie zgoła kontrowersyjne,
to wszystko ma pomagać.
nie było lekko, a jest jeszcze gorzej
Ciekawe pozdrawiam