Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Termopile

Głoś o Muzo czyny mężów Sparty,
Bo każdy z nich twej uwagi warty,
Co ocalały wojak wyraził mową,
Ja żem spisał jakże natchniony Tobą.

Stali my w Termopilach jak mur,
Składaliśmy Atenie przysiąg cały wór.
Przed nami roztaczała się Perska lawina,
Krwi, o krwi naszej pragnęli jak wina.
Wszyscy wojacy czekali na znak do boju,
My dzielni w tym wąwozie stali od znoju.
Wtedy każdemu serce jak młot wali
„Córze Zeus daruje mur drewniany,
który jeden zostanie, was i dzieci ocali”
- słowa wyroczni były dla nas jak hymn.
Nagle wicher podniósł wokół dym,
Wzbił w oczy Persów tumany kurzawy,
I wtedy głoś trąb ozwał się żwawy.
Przez chwilę słychać było dźwięk grzmotu,
Ruszyli na nas Persowie jak ptaki do lotu.
Jak zwierzyna: podli, niewyżyci.
O, Fortuno! Rozgnietli ich Hoplici.
Wówczas o tarczę, mąż zawierał się z mężem,
Oplotły się oba wojska jak wąż z wężem.
Przewracały się znaki, waliły proporce,
Nasi żołnierze – boskiego Aresa wzorce.
I tak przez dwa dni Persowie nacierali,
A my hellenowie tylko pozycje zmieniali.
Jednak Zeus ciągle ważył na szali nasz los.
O, zgrozo! To Persja zada ostateczny cios.
Wiedzieliśmy, że Bóg prawdy prawi.
Oto Grek Efiatles z naszego zwycięstwa nie rady
Jak szczur haniebny dopuścił się zdrady.
Przekazał wiadomość o ścieżce tajnej górskiej.
Leonidas dowiedział się o podłej zdradzie,
Zwował wszystkich dowódców na naradzie.
Odesłał szybko inne oddziały,
Jakie rzeczy w obozie się działy.
Zostali tylko Spartanie i my Tebańczycy.
„Nieba! To naród jest węża!
Mąż zbrodniami gorszy od męża!”
- zwykł mawiać wielki Leonidas o Persach.
Nam żołnierzom bulgotało w piersiach,
Gdy słyszeliśmy o tym podłym ludzie.
A król Sparty Leonidas mądrością promieni,
Choć niższy od mężczyzny średniego wzrostu,
Patrzyli my na niego jakże uniżeni.
Ateny i cała Attyka o wolność się upomina,
Kserkes niegodziwy wziął nas podstępem gadzina.
Ale w końcu wybije jego godzina.
Będziem walczyć, aż zginie podły.
Ma mnogich rycerzy, z nieznanymi godły.
Diabelskim podstępem Grecją owładnąć
Chciał i na naszym grobie,
Stanąć jak posąg boga.
Atena zapłakana patrzy z nieba,
Nigdy zdrajców już nam nie potrzeba.

Sen o niezależnej Grecji
Już wypalił się w sercach
Na krwawych piachach
Ostatni tlący się węgielek
Oczy nam otworzył –
Klęska już nieunikniona.

Wysłał list Leonidas do Persów, w którym napisał:
„Gdybym ja zginął to jeszcze,
to miastom, te Ateny bronić się będą.
Niech kiedyś wam przypomną siwe głowy
Na łożu śmierci, że lud południowy
Tyle dni grodził wam drogę
Małym murem ludzi.
Atena rozsądzi, nadejdzie to jutro
Kiedy miasto się obudzi:
Wolne od Persów, wolna od zła, wolne od niecnoty.”

Nagle Leonidasowi serce z bólu jęczy,
Persowie stanęli po obu stronach przełęczy.
Rozległ się huk trąb,
Ruszyli na Greków.
Jednak co tu się dzieje?! Co tu się zowie?!
Cud! Giną oto kolejni Persowie.
Los Olimpijski jest nieubłagany.
Pokruszyły się Grekom włócznie.
Widząc to naród piekielny,
Ruszył zabić Hellenów.
Ludzi i konie zbiły się jeden wir,
Krzyczał wojak z wojakiem jak świr.
Śmigały ramiona, warczały topory, szczękały miecze,
A to wszystko niewinną skórę ludzką siecze.
Dokoła narzędzi mordu słychać trzask
Łomot, jęki i głośny wrzask.
Aż, tu nagle rzecz stała się nader okropna.
Walka osamotniona – to decyzja zbyt pochopna.
Oto osunął się martwą twarzą na ziemię
Leonidas i wtedy rozgorzała wielka bitwa
Do ostatniego Spartanina.
Płakali, krzyczeli: to nasz wina.
W tym krzyku i tej rozpaczy,
Nie był strach, lecz wściekłość.
Rozległ się huk i Grecka złość.
I żywy ogień spadł na złociste pancerze,
Zobaczysz ich w Tartarze cerberze.
Rzucili się jak lwy zażarte,
To wydarzenie krwi warte.
Wstała kurzawa, a tu patrzymy co się wyłoni,
Wypadło stado osamotnionych koni.
Z rozwianym dziko włosiem,
Zostało Spartan jeszcze tuzinów osiem.
Biedni Spartanie złączyli swą dolę,
Woleli bohaterską śmierć niż niewolę.
W zwartym mocno szyku otoczeni
Bronili się jak stado jeleni.
Persowie opasali ich jak wąż ciało byka,
Każdy ze Spartan smak śmierci łyka.
I śmigały ramiona, ciął topór
Wycinano wojaków jak bór.
A oni w milczeniu posępni, bohaterscy, nieustraszeni,
Śmiercią jakże wielkiego wodza poruszeni.
Tebańczyków kapitulujących wzięli do niewoli,
Piętnowali ich i traktowali jak zwierzęta.
Potem wrócili tu Grecy i pogrzebali poległych z chlubą,
Jednak bez jednego. Z naszą największą lubą
- Leonidasem postąpiono okropnie:
Ciało jego bez głowy ukrzyżowano.
Teraz stoi tu pomnik z napisem:
„ Przechodniu, idź i powiedz Sparcie,
żeśmy tu wszyscy polegli
posłuszni jej prawom.”
Dziś łza się w oku kręci
Poświęcili się ojczyźnie,
aż do śmierci.

autor

Mentos

Dodano: 2005-12-20 16:18:03
Ten wiersz przeczytano 5917 razy
Oddanych głosów: 5
Rodzaj Antyczny Klimat Dramatyczny Tematyka Przygoda
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »