Tęsknota
zwykła zadumama kobieta...
siedzę przy blasku świec...
tak uwielbiam te rzadkie chwile
gdy płomień, symbol życia
kołysze się nierówno, drży
magicznie tańcząc na ścianach
układa moje myśli od początku świata
nadaje im sens, wielki porządek
odnajduję siebie w tym blasku ciepła
mój płomień pali się równym światłem
brzmią ostatnie nuty wszechświata
znikają wśród miliona gwiazd,
a gdzieś na mlecznej drodze idziesz Ty,
taki mój i nie mój, bliski i daleki,
patrzę w Twoje oczy nieobecne
i już wiem, jestem uratowana...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.