tęsknota
Nigdy nie widziałem tylu gwiazd jak wtedy
gdy myślałem o tobie
Niektóre samotne tak jak ja spadały w zimne
morze
Tyle próśb tyle obiecanych spełnień
wyobraziłem sobie
Wszystkie biegły ku twemu istnieniu
wszystkie jakie stworze
Zimny piasek przepływał pomiędzy pragnącymi
splotu twoich dłoni dłońmi
Delikatny nadmorski pachnący światłem zorzy
błyszczącej za horyzontem
Wszyscy ci lunatycy nocy nad falami
unoszący się byli pomóc mi skłonni
Tak widocznie mi się zdawało bo było
zakryte tym właśnie momentem
Gdy powiew wzbudził ziarnka ożywił istoty
oślepiające na pewien czas
Drażniące oczy odcinające promienie
księżyca spowitego dwoma obłokami
Te dwie postacie podparte o jego krawędź
jak ukryte pragnienia w nas
Tak siedzą wpatrując się w zagubione
zmęczone dusze całymi latami
Ale te gwiazdy te iskierki czarnego
nieprzeniknionego nieba
Piękne i olśniewające jak ty gdy po raz
pierwszy przejrzałem na oczy
Ile tak wpatrywać się w nie muszę ile tej
łyknąć samotności trzeba
By przeznaczenie naszych dni całą
przepastną wieczność zatoczy
Wciąga mnie powoli sypka plaża jak miłość
do ciebie niepojętna
Niech mnie wciągnie zabierze głęboko bym
zapomniał o tym strachu
Wiedząc że z kimś innym w oddali jesteś
czymś zajęta
Może właśnie gdzieś głęboko pogrzebany w
tym złocistym piachu
Spostrzegę tę gwiazdkę biegnącą ku mnie z
zimnej przestrzeni
Uchwycę ją delikatnie jak płatki
najpiękniejszej aksamitnej róży
I w pąku kwiatu będziemy żyć w miłości
rozkosznie przytuleni
Niech ten natury piękny owoc swoją mocą mi
się przysłuży
Znów jestem wśród zimna zwykłego istnienia
tam na brzegu
I znów kolejne błyski wabią mnie bym w
marzeniach się zagubił
A ja rozumiem że nigdy nie przeskoczę
zwykłych ludzkich reguł
I wiem że zawsze będę coś więcej czuł do
ciebie więcej niż lubił
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.