Testament
To ja dogorywam, to ja usypiam,
Jestem celem samym w sobie,
Blednę, w twych oczach znikam,
Nie wiem co czynią me ręce obie...
Zamknął się krąg, płyną w nieznany ląd,
Słowa rzucone na wiatr,
Przebaczony jest mój wielki błąd,
A łzy dotykają twoich szat....
Powieki ciążą, gasną cicho słowa,
Chodź tu, podaj mi dłoń,
Ciało chore, ale myśl jest zdrowa,
Zatapia się w nocy toń.
Po co ta złość, taki już los,
Człowiek żyje i nagle znika,
Nie myśl o jutrze, zapamiętaj ten głos
Zegar niewzruszony tyka...
Nagle nastał ten kres,
Nadszedł wreszcie ten czas,
Już spokojnie oszczędź sobie łez,
Bo nie ma ciebie, nie ma już nas....
Komentarze (3)
Ładnie napisane. O przemijaniu, ale jednocześnie daje
się odczuć lekką pogodę ducha.
Wiersz piekny, troche smutny ale daje duzo do
myslenia. Takie juz jest nasze zycie, kiedys sie musi
odejsc i zlosc ani lzy nie pomoga.Gratuluje i zycze
powodzenia!
Świetny wiersz, od strony doznań umierającego
napisany, gdyby nie to, że napisałeś ''Ciało chore,
ale myśl jest zdrowa'', to nie byłby jednoznaczny:)