Testament Marzyciela
"Oto co pozostawil po sobie marzyciel
Ktorego serce na wskros strzala przebite
Teraz mrokiem otulony,lecz kiedys
miloscia
Polegl w walce z bezwstydna zazdroscia"
Przywiazany do oltarza na posmiewisko
Lzy rzewne ronil,nie ukrywal bolu
Z ostrzem na gardle przyparty do muru
Chcial jak najszybciej to skonczyc.
Zdarli z niego ostatnie piekne chwile
Uciszyli zabijajac w nim milosc
Slonce ciemnym plaszczem sie okrylo
By w ostatnia droge go zabrac
Chcail by jutro lepsze bylo
W swej kryjowce ukryty lecz przez Boga
widziany
Osaczony przez wrogow plonace rydwany
Musial odejsc...
Piekna zazdroscili ci,co go nie zaznali
W strzepy poezje jego porwali
Skuli kajdanami i w twarz sie smiali
Do siodmego piekla dusze zabrali.
"Nie chcialem,nigdy nie chcialem tak
skonczyc
Lecz tak mialo byc,mialem umrzec jak
lotr
Ja nigdy nie zdradzilem,to oni zdradzali
Czemu wiec tak niesprawiedliwie
skonczylem?"
Dzwony bija na misterium
Koniec poety pozbawionego uczuc
Dosyc szyderczych slow i ostrych ich
ukluc
To koniec...
Przekleci ci,co dopuscili sie tego
Badzcie potepieni!
I przez waszych ludzi bedziecie
zdradzeni!
Bo pietnem nikczemnosci jestescie
naznaczeni!
"Czym sobie zawinilem?
Na smierc,na koniec mego szczescia...
Prosze...Krolowo Nocy-Anastazjo
Odnajdz moja poezje i wybaw
Z rak tych okrutnych ludzi
Bowiem nie zdarzylem ciebie poznac
I nie dane mi bedzie ujrzec cie raz
jeszcze."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.