the guardian
norwid jak przyśpiewka, wymierający
gatunek.
wpędza do grobu. prze(d)znaczenie tropów.
zapadająca w bezsenność noc stu. letnia.
w oddali solniczka. złamana pieczęć. i ja,
zapaliczka, od matki joanny, od szatanów.
uitkijken maestro, z nieba spadają anioły.
twój cygan, przez wieś szedł tylko raz,
i dał się powiesić dla zabawy czeladzi.
z pętelką u szyi, czekam zdrowych dębów.
zbiegi dróg i okoliczności. maja koszmary.
kara(ich)bin. z prochu powstałem.
z nożem w plecach, mogę się obrócić.
wszystko w atmosferze bladych ścian.
twarz pełna zachwytu, z milczącymi ustami.
alfa, puść race. niech stanie się
światłość.
Komentarze (7)
Powtórzę za ILL - mimo wielu wątków - niezwykła
spójność. Pozdrawiam :)
Będę nudna .zachwyciłam się tym tekstem wplotłeś tyle
wątków a wiersz spójny od początku do końca
Rewelacyjny brawo VSPoezy bravo
Staram się zrozumieć, ale nie potrafię.Temat sztuka,
przychodzi na myśl film z Costnerem. Nie oglądałam,
więc dalej nie wiem.Nie lubię kina akcji.Ale u Ciebie
co rusz inne akcje i dynamika.No to temat sobie
daruję. Czuję tylko klimat smutny. Z prochu
powstałeś.. i będzie światłość. To wszystko nie na
moją skołataną głowę. Od dawna wiesz, że Cię lubię.
bardzo dobry cały na tak! Pozdrowienia
I nastała światłośc :) Pozdrawiam!!
Korneliusie - świetny - nie mam zastrzeżeń. - ściskam
serdecznie :)