The Maria Dimension
(Z cyklu: Albumy muzyczne)
***
Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są
przekładami. Są one jedynie luźno związane
z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi
na prezentowanych przeze mnie albumach
muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść
utworów śpiewanych są dla mnie niejako
pretekstem i inspiracją do przedstawienia
swoistego konceptu fantastycznego.
***
Ukazała się nad wyjałowioną, pustą ziemią –
Maria.
Przybyła w swojej szklanej bańce
z lśniącego, nad-innego Wymiaru…
… innego
… … Nad-wymiaru…
Jej rozpostarte do końca skrzydła rozbłysły
w jednej milisekundzie nieskończonym
blaskiem,
rozpalając pęki atmosfer…
I taka cisza zapanowała nad światem, taka
ekstaza
smutku…
…
„Mario, Mario…” – zaszeptał mój ojciec,
kiedy leżał pijany na podłodze…
Próbował chwycić mnie za nogę, jak
przebiegałem przez mroczny pokój
z jarzącą się słabo obskurną żarówką…
Tak bardzo chciałem dosięgnąć
olśniewającego światła na zewnątrz
rozpadającego się domu. Na płaskim,
pokrytym kroplami deszczu, pochmurnym
stepie…
Oślepiło mnie na chwilę moje niebo…
… zakryłem z krzykiem wykrzywioną twarz…
…
Kiedy odjąłem nieśmiało poparzone dłonie,
ujął mnie szklisty wzrok
błękitnego oceanu,
któremu nie dorównywał żaden inny
na
świecie…
Maria patrzyła na mnie, ale jakby przeze
mnie…
Spoglądała w dal w powiewających na wietrze
szatach…
Zimna jak lód,
z białym szronem
na
twarzy…
… zdążyła już opaść…
… … gorączka nuklearnego zstąpienia…
*
Gwałtowna epilepsja… Mruganie świateł na
wszystkich poziomach…
Próbuję się bronić przed nagłą agresją
czasu, który wiruje we wnętrzu mojego
własnego
nieba…
… jeszcze jedna granica, jeszcze jeden
zakręt …
Pulsowanie zworników przybiera na sile, to
znów słabnie…Mienią się różnymi kolorami
gwiazdy,
przeskakują piksele w konającym
wszechświecie…
(Nie potrafię się wyzwolić z pęt
wszechogarniającej melancholii…)
Uratuj mnie,
oszczędź,
boginko światła!
…
Idę pustą ulicą, okryty płaszczem nocy…
Wszystkie drzewa szeleszczą, szepczą,
wyznają
swoje tajemnice…
Chłód, mrok i nicość…Szaleństwo
niespełnienia obsypuje mnie
lodowatymi
ziarnami dreszczu…
… przemykające
widma…
… … umarli,
… … … zapomniani…
Moje sine od gorączki usta, twoje zamknięte
usta.
Moje, twoje ręce…
Nasze skostniałe dłonie…
…
Obserwuję błysk światła
na krawędzi szklanki…
Alkohol rozlewa się cudownie
w
żołądku.
… boginko światła!
… … och, boginko światła!
Wirujące cząsteczki kurzu przepływają wolno
przez kolejne wymiary
w całkowitym milczeniu, coraz wyżej
zataczają kręgi.
Lecz nie mogę podnieść oczu, ponieważ
oślepia mnie ta cała jaskrawość
wniebowstąpienia…
… ogarniający sen przydusza do ziemi…
Wypada mi z bezsilnych rąk maska płaczącego
klowna…
*
Wiem, że przechodziła tędy moja
melancholia…
Piękniała w płaczu, obejmując ramionami
wilgotną ziemię, przytulając się
do
drzewa…
(Wtedy pękło pod naporem nocy
niebo,
z którego posypały się o różnych odcieniach
iskry mrugających gwiazd…)
Kiedy nachylała się tak nad lustrem wody,
patrzyłem w zachwycie na to srebrzyste
lśnienie falującego odbicia
j e j
t w a r z y…
Na tę rozchodzącą się koliście
… perwersję
… … … s m u t k u…
(Włodzimierz Zastawniak)
***
The Maria Dimension – jest to trzydziesty
album muzyczny (studyjny)
brytyjsko-holenderskiej grupy The
Legendarny Pink Dots. Album został wydany w
1991 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=WZiWT8YjYgc https://www.youtube.com/watch?v=2Y3JuLib7P4 https://www.youtube.com/watch?v=BNjXAvEFdBM
Komentarze (2)
Miłość + tragiczna przeszłość + fantastyka =
samotność. Wybuchowy koktajl ;) Ale, jaki
fantastyczny...! : )
mocny przekaz pozdrawiam