The Odyssey
(Z cyklu: Albumy muzyczne)
Błoto. Wszędzie błoto.
Zapadam się. Brnę.
Z każdym krokiem słychać mlaśnięcia
wyciąganych ciężko
stóp.
Przenika mnie do kości wilgotny chłód nocy
i piwniczny odór rozkładającego się mięsa.
W półmroku sklepionych łukowo korytarzy
dopada mnie piskliwy szum trumiennej
martwoty
spleśniałego grobu.
W drgającym płomieniu pochodni
majaczą podwójne, potrójne cienie.
Pozostałości jakichś dawnych istnień
o szlachetnych fizjonomiach bohaterów.
Krążę wciąż po labiryncie zrujnowanego
domu, słysząc w oddali szalony zgiełk,
chrzęst i pierzchanie kroków.
Nie mogę się ukryć, choć pełzam w ciemności
i wstrzymuję oddech.
Z wysokości złotego tronu szydzi ze mnie
wszechwidzący,
okrutny
morderca-tyran.
*
Półmrok naciera na mnie z każdej strony.
Nieprzeniknione korytarze
i ja,
przykuty do żelaznego łoża.
Głowa
ciąży mi od sennego szlamu.
Wisząca nade mną lampa jest zardzewiała
i martwa od dziesięcioleci.
Patrzy się na mnie tymi swoimi zgaszonymi,
martwymi oczami z rzęsami pajęczyn
i kurzu.
Gruz, wszędzie gruz i lśniące kawałki
rozbitego szkła.
Obdrapane ściany z powyrywanymi kablami
i unosząca się w zatęchłym powietrzu nikła
woń
szpitalnych odczynników.
Na krawędziach białych szafek tak jakby
smugi krwi.
Nie mogę się ruszyć!
Dudni mi w uszach
rozgorączkowany puls.
Chrzęst powolnych śmiertelnie kroków. Czyjś
chrapliwy oddech.
Błysk lancetu
w kościstej dłoni.
……………........
I
Oślepia mnie jaskrawe słońce.
Wiatr rozwiewa włosy.
Stoję na drewnianym, kołyszącym się
pokładzie,
patrząc daleko przed siebie, w głęboki
błękit.
Moje palce zaciskają się boleśnie na
barierce
relingu.
Na spalonej słonecznym żarem skórze
osiadają słone krople
z załamujących się o burty spienionych
grzyw.
Grają naprężone liny wybrzuszonych, białych
żagli.
W całkowitym pędzie zanurzamy się
bukszprytem w huczący odmęt oceanu,
niczym
szarżujący wściekle jednorożec.
Wypływamy…
i znowu atakujemy,
zjeżdżając ze szczytu fali.
Rozgarniamy obłym cielskiem
mieniące się w blasku lustro wody.
II
Wyrasta przede mną stalowy cień ogromnej
góry.
Czuję strach.
Dreszcz przechodzi mi po plecach.
Męczą mnie koszmarne wizje
o ciężarze,
który miażdży ciało.
I o błądzącym, niewidzącym spojrzeniu
ponad moją głową.
Mlaskające ze smakiem obrzydliwe usta.
Odsłaniane w przerażającym grymasie,
ociekające krwią
szable
ostrych zębów.
Ogłuszający ryk
zabijanej bestii.
Drżąca w posadach ziemia.
III
Ostrzeżenie!
Śmierć nadciąga en masse, tnąc ze świstem
warstwy atmosfer.
Zniża swój koszący lot,
mając w oczach straszliwą moc pożądania.
I ten śpiew, co przeszywa labirynty mózgu.
I to wycie
spadających Sztukasów!
Nie dać się, nie dać!
Ostre pazury brużdżą drewniane poszycie
statku
i dziurawią białe płachty żagli.
Wycie,
straszliwe wycie!
Lśniące gładkością kobiece piersi i uda.
Wyginające się, ociekające chciwością
ciała.
Zapraszające tak cudownie
i tak cudownie stworzone do wyuzdanych,
orgiastycznych ekscesów.
Już się zbliżają!
Już dotykają ustami ust i ocierają się
nabrzmiałymi sutkami
o nagie torsy,
sutkami, jakże spragnionymi dotyku!
Już oplatają smukłymi udami naprężone do
granic możliwości
męskie przyrodzenia.
Już się przygotowują do aktów.
Już…
To podstęp!
W pięknych i pełnych ustach pojawiają się
ostre jak igły zęby piranii!
Gryzą i szarpią.
Ściągają w oceaniczną, śmiertelną
otchłań!
IV
Postrzępione skały.
Zatoka pełna kości.
Monstrualne,
przerażające szczęki kreatur,
które tylko czekają,
aby przegryźć na pół nieświadome ciało.
Odór rozkładającego się mięsa.
Całe tony ociekających cuchnącą posoką
surowych, krwistych befsztyków!
Restauracja potworów!
V
Ziemia!
Podbiegam do burty. Nie potrafię
wypowiedzieć słowa.
Zarośnięty i brudny.
Jeszcze tylko trochę, jeszcze tylko.
Dobijamy do portu, ciągnąc za sobą
trójkątną falę i stado rozkrzyczanych
mew.
Rzucone cumy wiążemy do nabrzeżnych
kołpaków.
Zwijamy
poszarpane żagle.
Schodzę po trapie na ląd.
Staję na piaszczystej drodze, oślepiony
słońcem.
Przesłaniam oczy dłonią.
Obijają mi się o twarz owady.
Idę przed siebie, cały w złotych nitkach
babiego lata.
(Włodzimierz Zastawniak)
***
The Odyssey – jest to szósty album muzyczny
(studyjny) amerykańskiej grupy Symphony X,
która wykonuje metal progresywny. Album
został wydany w 2002 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=6Kb8SVgbzgM https://www.youtube.com/watch?v=a-4pJsB47Ro https://www.youtube.com/watch?v=MaN3pwBsRf8
Komentarze (4)
Mocne, wciągające...
Wow, to było świetne:)
Już oplatają smukłymi udami naprężone do granic
możliwości
męskie przyrodzenia.
Już się przygotowują do aktów.
Już…
To podstęp!
czytałam w ciągłym napięciu, dobry tekst,
Zacne teksty. W każdym coś się ciekawego znajdzie.