Tłum Cię wzywa!
Odgłosy szybkich kroków,
słychać hałas, szum...
To ona-szara Warszawa
i jej bezbarwny tłum.
Pędzący gdzieś przed siebie,
co nie widzi słońca na niebie,
przeklinający deszcz i śnieg
i wszystko co go otacza,
gdy na ulice wkracza.
Pojedyńcze istnienia,
zlewające się w całość.
Takie same dążenia,
pieniądz,byt i stałość.
I tak pędzi i pędzi
i przed siebie wciąż gna.
A tak naprawde to w miejscu stoi,
myśląc,że przyszłość swą zna.
Co to za życie,
szarej egzystencji smak.
Kiedy coś ich zmieni,
da im jakiś znak?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.