To była muzyka podniebienia
Muzyka podniebienia
Ponury dzień jakby sól wsypano do cukru
urozmaicić go pragnę, dodając lukru
Samochodem omijałem to mokre z nieba
suchuteńki podjechałem tam gdzie trzeba
Wysiadam, błyszczą szkła i porcelana
ciastko proszę, kawa- potężnego szatana
Ciasto wybrać było trudno, tak jak
osiołkowi w żłobie..
po deliberacjach z kelnerkami, wybrałem ot
takie sobie
Czego w tym ciastku o wymiarach cegły nie
było
nie wymienię, kartki by na spisanie nie
starczyło
Jedno wspomnę tak ot mimochodem, z
przymkniętymi oczyma
to był subtelny taniec, to była muzyka
podniebienia
Kawa, wzdycham, filiżanka mała jak
krawcowej naparstek
ile aromatu, zapachu, mojej wiedzy i słów
niedostatek
Gdy w metalowym pudełku schowana była cena
podana przez wyjątkowo pięknie ubranego
kelnera
Nie zaglądałem – podałem mu na kartce moje
numery kodowe
całą fiszkę mu w rękę, niech chłopak ma
dzień kokosowy
Autor: slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (8)
Dobry dowcipny młodzieżowy
Świetny :)
Pozdrawiam
Ciekawie, po prostu świetnie :) pozdrawiam i głos
zostawiam +
Świetna taka wymowa.
Ciekawie a u mnie usmiech, bananowy,:)
Pozdrawiam serdecznie.:)
Jak zawsze wesoło u Pana :) Pozdrawiam serdecznie +++
Ślinka mi poleciała już gnam do lodówki,
za kilogram nadwagi poczują wątróbki.
Miło z Twojej strony. Niech się cieszy. U mnie jest
tak przyjęte,że u fryzjera, w kawiarni, i.t.d. daje
sie napiwki. Pozdrawiam Bolku.