to było dziwne spotkanie
to było dziwne spotkanie
z dziurawych ust wypadały słowa
puste
jak butelki
z worka na śmieci
ktoś krzyczał że mnie kocha
a nie znał nawet mojego
numeru
telefonu
i nie miał czasu żeby o to zapytać.
lepiej spotkać złodzieja
który uczciwie cię okradnie
z portfela
niż śliniącego się
pseudo-jezusa
miłość może być
plastrem oddechu o czwartej nad
ranem
czułym westchnieniem firanki
ścierającej burzę z nieba
miłość musi być
jutrem w dzisiaj
ma być tak głośna
tak głośna
że nie potrzeba otwierać ust
ma być taka
że dzisiaj można być ślepym na
jedno oko
a jutro można oślepnąć na dwa
Komentarze (5)
dech wstrzymałam....zatrzymałam w pamięci...:-)
"miłość...
ma być tak głośna
tak głośna
że nie potrzeba otwierać ust"
Piekne!
Rzeczywiście to dziwne spotkanie. Marto mrozisz krew,
tragedia i poczucie samotności zatrzymuje. Twoje
wiersze to nowy wymiar wyobraźni - jestem pod
wrażeniem jak zawsze.
Najbardziej mnie tu przerażają "dziurawe usta", w
istocie wiersz mroczny i ostatnia strofa - po prostu
tragiczna. Zamierzone? No to się udało.
Wiersz zatrzymuje. Świetna przedostatnia strofa.
Pozdrawiam.