To, co we mnie jest...
WsZysTkiM ZaGuBioNyM
Kolejny dzień...
Ranek budzi mnie światłem wypęłniającym
pokój.
Karze znowu wrócić do piekła.
Bólu, głodu, cierpienia,
I do wiecznego niezapomnienia.
Znowu wypełniam sie myślami.
Nie, nie dobrymi
Jedynie złymi.
Puste czarne oczy patrzą w lustro.
Widzą mnie.
A w około?
Pusto, pusto.
Tylko ten cień który gdzieś za mną schował
sie.
Słońce igra pociesznie promieniami z
powietrzem i kolorowymi zasłonami.
A ja?
Ja w ciemny kąt życia znów rzucam sie.
Świat dociera do mnie pokonując zasłone
którą oddzielam własną rzeczywistość.
Bariera jest na tyle silna,
Że zewnętrzna egzystencja jest mi
obojętna...
Słabo ją czuje i prawie w ogole nie
rozumiem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.