To co widzę
Niewygodny las buków i świerków
Uśpiony na wieki
Osamotniony wśród ciszy, to stoi, to
chwieje się
Mnogość wszelkiego stworzenia w nim żyje
On jakoby matka swe dzieci do piersi
tuli
I karmi je czym tylko może, i schronienie
daje
Jest rozległy – niby osobne zielone
królestwo
Kotliny porośnięte bujnie kwieciem
Wiele jam i parowów co ciemnością
straszą
Pagórki faliste, krzaki przez które
Ciężko przedrzeć się
Sczerniałe torfowiska, wydeptane kretę
ścieżki
Czasem tu słonko zaświeci i przez korony
drzew się przebije
- da ogrzać się zmęczonemu wędrowcowi
Wszystko zakwitnie i powędruje do nieba
Kwiaty rozprostują łodygi
Obrócą się ku ciepłemu miejscu
Melodie kosów będą dźwięczały radośnie i
lekko
Szum wiatru przyniesie beztroskę i
świeżość
Niebo będzie błękitne
Skrzypienie szyszek i patyków pod nogami
Zapach zroszonej trawy
Pnie obrosną mchem
Las żyje swoim życiem
Ma własne sprawy
Lecz gości przyjmuje z otwartymi
ramionami
Ach tylko upajać się
naturą cudną
Moją piękną,
gładyszewską
Dla mnie bardzo bliską
Jak wspaniale że mam ją
pod ręką
Tutaj zaraz za mym
domem
Iść i odwiedzić mój las
zawszę
Mogę
Upojne tedy są chwile
I twórcze mi natchnienie
dają
Byleby mój las
gładyszewską
Był nadal tym czym
jest
A nie jakąś
miejską chałą
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.