/To coś.../
To coś, co we mnie się szamotało,
ciepłe, jaskrawe, wchodzące w białość.
To pastelowe, to ogniste -
to, we mnie -
ufne i najczystsze.
To coś - jedyne - dziś zabrane.
Ktoś zabił, zgasił ten kaganek
światła, którego tyle dając,
zawsze w szerokich niosłam dłoniach,
którym osłonić od zła chciałam.
Mój Boże, Boże! Gdzie Ty jesteś?
To coś się wewnątrz tak boleśnie
cieniami, łkaniem położyło.
To coś, co było moją siłą,
umiera śmiercią wielką, czarną,
której nie sposób już ogarnąć,
ani zatrzymać, ani zgnieść.
To coś, co stanowiło treść
życia, wstawania
z kolan, z ziemi.
Boże! Bez myśli
rozstrzelano!
To coś... Jak głaz, jak kamień - samo.
Komentarze (21)
serce
"To coś" - wolalbym poznac, ale cóż,,, - jest jak jest
- "nieznane". Wiersz jednak ma bardzo ciekawą rytmikę
i swietnie się czyta: niesztampowo, pozytywnie
zaskakuje uladem każdego rymu i wersetu. - za to -
duże brawa!
Serdeczności:)
Trudno się czyta, a co dopiero piasać o takim
tragiźmie osobistym...cóź...jutro słońce też wstania,
a my z nim Halinko,
Dzuęki za wgląd ipozdrawiam serdecznie, miłego
wieczoru...
Tak na marginesie...plusik umknął u mnie, oa
Panie Staszku:) Dziękuję za komentarz.
No cóż... obyśmy tego rodzaju autentyzmu jak najmniej
doświadczali.
@cii_sza - Rzadko Cię komentuję, ale tym razem muszę.
Z wiersza bije autentyzm. Sam takiej traumy nie
przeżyłem, ale poruszony temat i jego opisanie
ułatwia empatię. Myślę, że sensem poezji(przez co
rozumiem pisanie wierszy) jest przybliżanie
czytelnikowi skomplikowanej, często niedostępnej
własnemu doświadczeniu - rzeczywistości. Przez to
życie staje się i cenniejsze, i bogatsze, i
motywujące do samodoskonalenia się, a więc do
spełnienia.
Czytelnie o traumatycznym przeżyciu.
Każdy "To coś" odczytać może inaczej.
Ja odbieram jako radość życia, której ktoś peelkę
pozbawił.
Miłej soboty:)