To już koniec
Byłem pełen nadzieji... Teraz już wiem , Bóg zapomniał o mnie...
Siedzę w pokoju, w miejscu bezpiecznym, z
dala od spraw
Jestem sam, otacza mnie cisza i otchłań
Przychodzi ten czas, gdy w sercu eteryczny
stan
Nie mogę się temu oprzeć, powiedzieć coś
musze wam
Stałem się niewolnikiem, Najbardziej znanej
i nie zrozumianej choroby
Którą jest miłość, widzę daleką
przyszłość?
Jest tak wyraźna, że aż razi w oczy
Miłość jest dla mnie ważna...
Gdy stoisz przede mną, boje się cos
powiedzieć
Przy tobie nie jestem sobą, rozmawiam z
ukochaną osobą
Jestem zakochany w tej pięknej pani na
małej bani
Widzę w niej, nie tylko kobietę.., Twoja
magia mnie rani
Nie może być tak dłużej, to jest wbrew
mojej woli
Serce mnie boli, ze tak zapominam to
powoli
Mam wrażenie, ze widzę tylko udawane
cienie
Szukam szczerości i miłości, przykro mi
W tobie szczęścia nie znajdę, już nie
widzisz mnie
Jedyne, co zrobić musze, to zapomnieć o
tobie
Nie będzie to łatwe, pokonam strach
Sercu się sprzeciwie, chce żyć
sprawiedliwie
Słowem zegnam się z tobą, już nie jesteś tą
samą osobą
Przepraszam ze ci to mowie, więcej nie
napisze już
Zmuszam cię do miłości, jest inna osoba dla
ciebie w przyszłości
Łzy spadają, oczy się zamykają, do raju
drzwi otwierają
Serce przestaje bić, Nie mam już, po co
żyć.
Powiedziała mi, zraniła mnie w sercu ból pozostanie... zostało tylko wspomnienie. :(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.