To miały być jej najpiękniejsze...
Nie dla wszystkich święta są piękne...
To miały być jej najpiękniejsze święta.
Miała je spędzić u jego boku...
Jej anioł miał dziś wrócić z pracy.
Nie było go w domu już od roku...
Przygotowała sałatki, ciasta.
Od rana po kuchni się krzątała.
Założyła najlepszą sukienkę.
Przecież od roku go nie widziała...
Zastanawiała się, jak wygląda,
czy nadal będzie mu się podobała,
czy będą mieli o czym rozmawiać.
Mimo odległości, wciąż go kochała.
Wysoko upięła włosy,
pocałowała w lustrze swoje odbicie.
Zapaliła świece...
Kochała go nad życie...
Godziny mijały, a on się nie pojawiał.
Patrzyła przed siebie zrezygnowana.
Rozpuściła włosy, nie mogła zasnąć.
Myślała o nim zapłakana...
Wstała rano zmęczona.
Całej nocy nie spała...
Nie wiedziała co mogło stać się.
Do drzwi policja zapukała.
Powiedzieli, że spieszył się,
że stracił panowanie...
Osunęła się na podłogę.
Nie słyszała co mówili dalej...
A potem ostatnie pożegnanie
i łzy jak groch po policzku płynące.
I okropne, znienawidzone święta...
I serce na części pękające...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.