I to miłość..?
kto mi odpowie..
W czeluści dna tonąc znów
Roztapiam się wśród skał..
I szklanka stojąca obok mnie
I on śpiący, nie zważający na cierpienie
me..
Chrapie, sapie
I nie mogę znieść odgłosów tych drażniących
mnie
Pijany znów tak
A potrzeby me idą w oddali szlak..
Kochał mnie jak podobno nigdy wszak
Po latach przyszła rutyna,
a zegar tyka bezustannie tik, tak
Topie te żale,
sama przeżywam radość
I znowu ta szklanka
Umorusana od szkła.. I drink w niej
chłodzący
niwelujący gorące złości,
płomienie agresywności
I jak żyć, i jak rozwijać się
skoro same skały, skoro zazdrość zabija
mnie..?
Kolejna bezinteresowna akcja rozwija się
a finał jej jest wiecznie ten sam -
kończący się krwią i łzami,
chociaż sił już brak..
Szerszą perspektywę dojrzeć by ktoś
chciał,
ale jak widzieć słońce,
gdy chmury przyćmiewają zawsze blask..??
.. na pytanie dręczące mnie tak....??
Komentarze (1)
wiersz napisany widac pod wplywem emocji...wyczuwalny
smutek, zlosc i cierpienie..troszke zagmatwany ale tak
pisze zawsze osoba, ktora cierpi...ciezko odpowiedziec
na pytanie.."jestesmy kowalami swojego losu" a
zazdrosc, cierpienie, bol i radosc to nieodstepne
atrybuty MILOSCI!