To nic, że wieje
Sad się rozwichrzył. W ramionach wichury
płot do przytulii w konwulsjach się
tuli.
Świszczą i jęczą drzewa wpół złapane.
Tul mnie kochanie.
Muzyka liści w klonach pochowana,
deszcz śpiewa w krzakach jakby tylko dla
nas.
Stado przeczarnych pielgrzymów w rytm
drepcze.
Potańczmy z deszczem.
Mkną pocałunki zbudzone w pośpiechu,
wicher osiągnął apogeum grzechu.
Kałużom gwałtem pomarszczył falbany.
Czas wstać kochany.
autor
Stella-Jagoda
Dodano: 2019-11-05 12:33:40
Ten wiersz przeczytano 2194 razy
Oddanych głosów: 67
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (63)
Zalotny tryptyk, metaforyczne malowanki i kochanki,
kochanki. Nie mam do czego się przyczepić - może do
tui jeśli tuja się do niej nie przytuli:)
Ładnie :)
Pozdrawiam.
Mniejsze wersy sofickie, jakżeż kochliwe, wiatr ma
używanie. Ewo tośmy wybrali ten sam gatunek, żeby się
wypowiedzieć.
Miłego dnia.