TO NIE JA
Tym Dwóm Duszyczkom - Oliwerkowi i Mamie
Nie poznaję siebie, stając naprzeciw
lustra
Dotykam swej twarzy, badam ją palcami
To nie te oczy, policzki, nos, to nie te
usta
Nie zgadzają się z dawniejszymi rysami
Przenikliwy wzrok błądzi po lustrzanej
tafli
Przyglądam się każdemu centymetrowi
odbicia
Składa się ono jakby z wielu różnych
kafli
Każdy z nich oznacza inny etap mojego
życia
Zatracona w otchłani trudnych wspomnień
Dostrzegam odbicia ludzi za moimi
plecami
Spoglądają ze złością, jakby przyszli po
mnie
Ja? Dziś jestem inna. Oni? Wciąż są tacy
sami
Niczym krótkometrażowy film przewijają się
osoby
Każda następna przeraża bardziej od
poprzedniej
Zbliżają swe zniekształcone dłonie do mojej
głowy
Jakby za wszelką cenę chciały poznać jej
wnętrze
By oderwać wzrok od lustra, nie mam w sobie
siły
Nie potrafię sama uczynić choć małego
kroku
Nagle w tle za mną pojawiają się czarne
mogiły
Oni przemawiają jak sędzia przy odczytaniu
wyroku
Ja – okropnie przerażona nadal stoję
nieruchomo
Lustro – drży, pęka, odbija tylko
niewyraźne obrazy
Nagle tło znika, lecz w zamian pojawia się
„ono”
Drobne, piękne dzieciątko, bez najmniejszej
skazy
W odbiciu widzę otwartą przestrzeń za
plecami
„Ono” w tym momencie chwyta moją zimną
dłoń
Ściska ją mocno, nerwowo przebierając
palcami
W powietrzu czuję przyjemną, znajomą mi
woń
Nie mogąc przypomnieć sobie dokładnie
zapachu
Bezskutecznie próbuję odgadnąć jego
pochodzenie
Jest to trudne jak oddzielanie drobinek
soli od piachu
Po chwili moje starania kończą się
niepowodzeniem
Instynktownie spoglądam w dół, na dziwną,
małą zjawę
Czuję, że wciąż kurczowo trzyma mnie za
zimną rękę
Wtedy tło przemienia się w chłodną
kościelną nawę
Na twarzy dzieciątka widzę okropną, bolesną
mękę
Chwytam dzieciątko niczym porcelanową
lalkę
Ściskam wątłe ciałko mocno, przytulam je do
siebie
Jednak przegrywam tę niewyrównaną, krótką
walkę
Wyczerpana i bezradna leże na zimnej,
klejącej glebie
Myśl o poddaniu się zaczyna krążyć po mojej
głowie
Boleśnie penetruje każdy, najmniejszy nawet
zakątek
Po chwili opanowuje mnie, lecz tylko w
jednej połowie
Wyznaczając tym samym kolejnej walki
początek
Podnoszę się, wstaję ociężale z
odrażającej, zgniłej ziemi
Stąpam niepewnie, obawiając się podstępnej
zasadzki
Mijam ponurych żałobników, wydają mi się
być niemi
Znikają, gdy czuję pod stopami chłód
śliskiej posadzki
Stawiam kroki coraz pewniej, idąc
zacienionym holem
Na końcu widzę słabe światło i unoszącą się
czarną mgłę
Idę coraz szybciej, tak bardzo pragnę
zdążyć w porę
Lecz hol się wydłuża, a chłodne powietrze
staje się mdłe
Światło na końcu długiego korytarza zanika
z każdą minutą
Czarna mgła jest gęsta, na zmianę opada i
ulatuje ku górze
Cienka wiązka światła oświetla postać w
kajdany zakutą
To kobieta, raczej jej strzępek, spoczęła
bezsilnie przy murze
Przedzieram się przez głęboką czerń
mglistego otoczenia
Kobieta odchyla głowę, widzę jej twarz,
boleśnie otwiera usta
Unosi ręce z kajdanami, znów budzi się w
niej nowa nadzieja
Lecz mgła opada na nią, pokrywa jej ciało
jak czarna chusta
Podążam ku światłu, w płuca łapię zatrute
powietrze
Ciemny hol pojaśniał, nagle jakby przestał
się wydłużać
Czarna mgła zniknęła, rozpłynęła się w
zimnym wietrze
A wraz z nią z ciała ulotniła się kobieca,
męczeńska dusza
Pozostałam sama na końcu, teraz jasnego już
korytarza
Upadając na posadzkę, poczułam w sercu
kłujące noże
Oczami wyobraźni widziałam młodego, słabego
marynarza
Samotnie płynącego przez rozszalałe,
bezkresne morze
Opuszczając powieki, marzyłam o końcu
okrucieństwa
Siedziałam bezsilna, chciałam uciec z
własnego ciała
Dlaczego ja nie stałam się ofiarą tego
męczeństwa?
Wtedy moja dusza swobodnie w przestrzeń by
uleciała
Otworzyłam oczy, z trudem przyzwyczajając
się do jasności
Wciąż siedziałam, oparta o mur, na ciele
czułam ciepłe krople
Kolejno spadały z góry, powstając chyba z
zupełnej nicości
Z czasem zaczęły mnie ranić, drażniąc me
ciało niczym ostrze
Kłujące noże w sercu powodowały wciąż
bolesne szramy
Po nich zostały trwałe blizny, wzmacniały
serce od środka
Ciepłe krople zaczęły parzyć, zagoiły się
niektóre rany
Postanowiłam nie oczekiwać, kiedy znów
spadnie kolejna kropla
Komentarze (3)
;))) Pozdrawiam
Zakręciłaś mnie. Dobre
Miłego
przejmujący pozdrawiam