To nie wiersz, nie wiem co, nie...
Chcę iść po trupach,
Wydłubywać oczy starcom, patrzącym
zazdrośnie na to, jak pięknie udaję,
że jestem szczęśliwy...
Zagubiłem się w słowach, myślach,
czynach i marzeniach...
Nie odnalazłem siebie na żadnej ze
stronic
życia, szukam wśród ciszy snów,
odpowiada pustka...
Na planszy drogowskazów pionki śpiewają,
że coś ma się wydarzyć dzisiaj,
Zaczynam mieć nadzieję.
Może w końcu uda się umrzeć?
Nie mam siły wmawiać ludziom, że jest
dobrze,
nie mam, padam na łóżko odmawiając sobie
normalnego życia, a jednak następnego
dnia
znów wstaję, i znów idę, żeby grać swoją
rolę.
Codzienność, obracam się na niej,
rozglądam za wskazówkami jej marzeń,
Niech zegar zacznie wskazywać godzinę
śmiertelnej ekstazy.
Komentarze (1)
nie umieraj...kto napiszę dalszą część Twojego
życia...wiadomo że śmierć jest wyzwoleniem ciała ...a
duszy?...mówią że tam jest lepiej ...każdy tego
oczekuję ..ale ten na górze wie kiedy pora na
każdego...ciekawy Twój wiersz ...pozdrawiam ciepło