To od księżyca taka cisza
Jak się tutaj znalazłem? – Nie wiem.
Przemieściłem się w czasie
do XIX-wiecznego Petersburga…
Obdrapana klatka schodowa
starej kamienicy.
Uchylone drzwi. Za nimi pusty pokój bez
światła, drewniany stół,
chybotliwe krzesło.
Na komodzie, przy lichej sofie,
niczym śmieć, nie-śmieć –
leży pognieciona,
zapisana atramentem kartka.
Resztki woskowej świecy zamieniły się w
zakrzepłe krople
podobne do łez.
Zacieki na suficie
i ścianach.
Porozwieszane wszędzie płótna pajęczyn
i kurz.
Pożółkła, brudna tapeta
zwisa miejscami bezładnie od dziesiątków
lat,
od setek…
Przystaję w otwartym oknie, a pachnący łąką
wiatr upalnej nocy
osusza moje spocone czoło.
Majaczą w oddali nikłe i drżące
płomienie,
gdy w srebrno-szarej poświacie objawia się
z mozołem
zadumana,
magiczna pełnia.
Zatrzeszczał w kącie drewniany parkiet,
zapada cisza,
tylko mucha, wybudzona ze snu, obija się
gdzieś nieustannie
o sufit.
Pojawia się na szybie (przez mgnienie)
odbicie czyjejś twarzy –
twarzy niezwykle bladej, śmiertelnie
samotnej…
Kogo mi przypomina?…Zaraz…zaraz… –
czyżby to była: Sonia Siemionowna
Marmieładow?*
Spoglądam za siebie, pewny jej przybycia.
Nie ma nikogo.
Odwracam się znowu. Widzę na szybie
świetlisty promień, schodzący ku ziemi
– pełgający refleks.
(Włodzimierz Zastawniak)
***
* Jedna z bohaterek powieści pt. "Zbrodnia
i kara", Fiodora Dostojewskiego
Komentarze (2)
Piszesz obrazami, ja to tak okreslam, takie wiersze
bardzo lubie, daja mozliwosc szerokiej gamy wyobrazni.
Podoba sie wiersz.
Pozdrawiam, Arsis.:)
ooo... jestem zaskoczona, fantastyczny, niesamowicie
plastyczny opis