To on mnie zabija
Stoisz wśród otchłani, patrzysz z góry w
niebo nad nami.
Muskasz je palcami, gdy jesteśmy sami.
Cierpniesz na mój widok, coraz bardziej z
każdą chwilą.
I nawet mroźną zimą - nie chcesz, by to
zimno cię puściło.
Bierzesz kubek do ręki, chcesz mi zadać
udręki.
Wylać wrzątek parzący, "niechcący".
Serce wyrwać na skale, kiedy pragnę swoje
"ale",
dodać wśród krwi krzyku,
Narkotyku.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.