BIAŁE TANGO...
Wiersz ten poświęcam mojej kochanej żoneczce Lidzi...
Gdy ujrzałem Cię pierwszy raz,
oczu nie mogłem oderwać,
przez długą salę ku mnie szłaś,
muzyki nie mogli przerwać.
Białe tango właśnie grali,
do tańca mnie zaprosiłaś,
miłość krążyła po sali,
razem z Tobą doń wkroczyła.
I już na zawsze została,
w moim sercu i w życiu,
taka cudowna, nieśmiała,
na początek w ukryciu.
Ciągle mi tylko się śniła,
zbyt daleko oddalona,
później się rozzuchwaliła,
otworzyła swe ramiona.
Teraz będąc w rozkwicie,
to co najlepsze nam daje,
z nami kroczy przez życie,
które nie zawsze jest rajem.
Poznaliśmy się w sanatorium dwanaście lat temu. Mieszkaliśmy ponad pięćset km od siebie. Od dziesięciu lat jesteśmy małżeństwem...
Komentarze (41)
Norbercie, uroczo, a tango sprzyja miłości, pozdrawiam
serdecznie.
na pewno się ucieszy :)
Dziękuję Amor1988 i Iris za bardzo miłe komentarze.
Nisko się kłaniam i pozdrawiam...;)))
Piękna dedykacja dla żony...
Miłego dnia:)
Niech się spełniają
Bożego Narodzenia życzenia
i do siego roku 2018
Przepiękna historia, bardzo mi się podoba pozdrawiam;)
I jak tu nie cieszyć się życiem. Tyle miłych, ciepłych
komentarzy.
Za wszystkie, wszystkim gorąco z całego serducha
dziękuję i życzę kolorowej, spokojnej nocy.;)))
dziadku +++ Jak ja Ciebie kocham ...
Jak zawsze super. Pozdrawiam
Czyli w sanatorium można spotkać miłość swojego życia,
piękna historia, wygląda na to, że chyba to była
miłość od pierwszego wejrzenia.
Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj, ladne taneczne wspomnienia.Pozdrawiam
Norbercie.:)
Piękna miłość, niech trwa.
niejeden i niejedna zazdroszczą. Niech się Wam
Szczęści!
Pozdrawiam :)
mogę tylko pogratulować :)
To wielkie szczęście po raz drugi trafić na miłość!
Pozdrawiam Norbercie :)
Szczęśliwiec, i niech Ci zazdroszczą!