Toksyczna milość
Nawiązałem do komety przenoszącej życie...
Spójrz w oczy miłości
tam, złota kareta namiętności
przemyka przez szary świat
w różowej poświacie dnia.
Wskakuj dzieciaku
okazja jak szlak
polecisz prosto
z ziemi do gwiazd.
I ruszyły, żywioły
rozpętane zmory
orszakiem dziko powozi
szalony los.
Ogień dla ćmy
wóda topi łzy
kwiat, pułapka we mgle
zapada jak wieko nad światłem.
Tajfun zazdrości
obłędem tęsknoty
jak zapałki
spopiela dni.
Runęła, ta złota
zimna, bryła lodu
rozbłysła i zgasła
chaos i popiół.
Martwa cisza
opętana wrzawą
łagodny mrok
nękany błyskawicą.
Tak powstało
samo życie
W niebiosach
i na ziemi.
Komentarze (46)
Lekkie pióro masz Jastrząb - i wiersz
ciekawy.Pozdrawiam serdecznie,