TOPIELEC
budzący się dzień rozjaśnił twoje lica
bezbarwny wzrok koloru księżyca
bezwładne twe ciało pieszczone wiatrem
sine dłonie skażone jasnym światłem
chciałaś zostać w mroku uśpiona
pokochac ciemność słońcem zdradzona
czym zawinił los że nagle ucichłaś?
zdławiona bólem nad rzekę przyszłaś
w zgodzie z obłędnym swym przeznaczeniem
głębia twym ratunkiem i ostatnim
tchnieniem...
autor
nemezis 21
Dodano: 2009-04-10 10:01:43
Ten wiersz przeczytano 600 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
Tragiczny wiersz. Lubię takie czytaj ale chyba takiego
nie umiałbym napisać. Twój bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam świątecznie!
Przychylam się do słów poprzednika...+ za
wiersz,pozdrawiam.
Wiersz pełen dramatu nie zaliczyłbym go do obojętnego.