o Tośku Ryjku
Za górami , za lasami
było gospodarstwo spore .
Był tam chlewik ze świnkami
które chrumkały rano i wieczorem.
łiii , łiii , łi łii !
chrum , chrum ...
Właścicielem ich był "Zezowaty Józio"
pełen młodzieńczego wigoru
z "Gospodynią Rózią"
spotkali się każdego wieczoru .
Tu też przyszedł na ratunek
i przyparł jej ciało do ściany,
ona po to by mieć stosunek .
Łączyli się ze sobą na zmiany .
To od tyłu , to od przodu,
to na dole, to na górze.
Mimo wieczornego chłodu
oddawali się naturze.
Aż tu Józio trysnął , zasnął
zostawiając Rózię samą
przez sen tylko buzią mlasnął
Było jeszcze wcześnie rano !
łiii , łiii , łi łii !
chrum , chrum ...
Ciemno wszędzie , Rózia spała ,
wcześniej słomę kładąc pod głową .
W Józia mocno się wtulała
śpiąc snem mocnym , słowo w słowo .
Nie wyczuto zagrożenia ,
obok nich wieprz się położył .
Dla Rózi też bez znaczenia
było kto jej włożył lub wyłożył !
Spała .
Niczym się nie przejmowała...
Ach...ciepło jej w tyłek było
i ktoś od tyłu objął ją z uczuciem .
We włosy ryjem zwierzę się jej wryło
kończąc amory ukłuciem .
Poczuła się błogo
a ruchy posuwiste tu nie miały końca
Z podniesioną przez sen nogą
przeżywała ekstazę do wschodu słońca .
Minął jakiś czas od tego wydarzenia
może kilka miesięcy albo więcej .
Oboje spełnili swoje marzenia
tego czego pragnęli jak najgoręcej
ziściło się...
łiii , łiii , łi łii !
chrum , chrum ...
Rózi dziecko ? Józia dziecko ?
Było tuż przed narodzeniem ?
Akuszerka pod Rozalii kiecką
odskoczyła z przerażeniem !
łiii , łiii , łi łii !
chrum , chrum ...
... i doznała szoku
oddalając się od porodu ,
być może z kilka lub parę kroków.
Józio zaś uciekł do ogrodu !
Dziecko miało nos jak prosię
Jak te świnki w jego chlewie .
Stary wieprz zgwałcił gosposię
nawet ona o tym nic nie wie .
łiii , łiii , łi łii !
chrum , chrum ...
Dziecko nazwano "Ryjek Tosiek"
a księdzu ręka trzęsła się jak chrzest
dawał
z tego powodu że mały miał nos jak
prosie
i wszystkich obecnych wstrętem napawał !
Nikt go też nie ganił , kijem nie łajał
.
Tosiek jadał pomyje .
Gosposi Rózi pokrzywy krajał ,
ziemniaki rozdrabniał swoim małym ryjem
.
łiii , łiii , łi łii !
chrum , chrum ...
Kąpał się na wieczór w korycie
gdy świnie dokończyły zjadać pomyje .
Jejku jakie wspomnienia ! Ach to było
życie !
Jego ! A nie jakieś czyje !
Komentarze (1)
Jak dla mnie genialne, szkoda, że mnie zauważone.