Tożsamość: nieznana.
bywa, że myśli są tak bardzo twoje i trudno wyjawić tajemnicę
Moja tożsamość uwikłana w spisek,
od pokoleń planowany zamach stanu.
Zamieszany w bajki stare, picie tranu,
przekładanie śmierci i perkusję z misek.
W mym sumieniu trzy modrderstwa błache,
egzekucje konia na biegunach i kolegów,
którzy bali się za bardzo długich
biegów.
Poparzony o rozgrzną słońcem blachę.
Skażony głupawą miłością do utraty tchu,
do zabawy w cienie, nawet do wolności.
Milczące tendencje do wielokrotności
w zdaniach kolorowych o ceglanym mchu.
Wiarą nawet naznaczony, krzyż na piersi
tak stalowy, jak tylko być może,
najtwardszy.
Zagubiona w świecie dusza, sam od siebie
troche starszy.
Czasem mnię to wszystko dreszczem
mierzi.
Szukam tych kamieni, co się toczą wiatru
siłą,
ich dostojnej frywolności ciepłego lata.
Jest w mym sercy defekt, buro-czarna
łata.
Może kiedyś egzystencja wyda mi się
miłą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.